Nikt nie może umrzeć…
Ta kraina nie przestaje mnie zadziwiać.
Dziś kapłanka Izydy i dama dworu królowej załamała się, rozpaczając, że zawiodła biedną Kleopatrę i że bogini ich opuściła. Przyznaję, ma trochę racji – królowa została porwana podczas sztormu w tajemniczych okolicznościach i od tego czasu słuch po niej zaginął. Można śmiało założyć, że nie żyje. Jednakże zachowanie kapłanki okazało się mieć druzgocący wpływ na morale. Nie mogę pozwolić na to, by nasi egipscy towarzysze zaczęli przejawiać zdradzieckie odruchy. Zrobiłem więc jedyną rozsądną rzecz, jaką można było zrobić – rozkazałem jednemu z członków XIX legionu uciszenie kapłanki w sposób szybki i skuteczny.
To, co następnie zameldował, brzmiało cokolwiek dziwnie. Legionista zarzekał się, że gdy poderżnął gardło kapłanki, ta zniknęła w kuli światła. Początkowo chciałem zarządzić, by zbadali go medycy. Lecz nim zdążyłem wydać stosowną komendę, kapłanka na powrót zjawiła się w obozie, znów snując swe katastroficzne wizje.
Póki co kazałem ją zamknąć w zęzie. To musi wystarczyć, zanim obmyślę bardziej… kreatywne rozwiązanie problemu z dysydentami.
Copyright © 2021-2024 nwdb.info