Arikh, część 2.

Page #2
Jego ramiona

"Arikh!" – zawołałam z radością i desperacją, biegnąc tak szybko, jak tylko mogłam w słabym świetle gwiazd. Gdy dotarłam na miejsce, znalazłam plugawego stwora, który skradł wygląd mego ukochanego. Gdy ujrzałam koszmarną parodię jego pięknego lica, zmroziło mi krew w żyłach. Ten stwór, ten marny sobowtór uśmiechnął się do mnie. Jego ziemiste usta uniosły się, odsłaniając rząd długich, popękanych i zakrzywionych zębów. Gdy stwór wyciągnął ramiona, by mnie pochwycić, zamarłam. Uszła ze mnie wola ucieczki, wola życia! Wtedy to usłyszałam – najokrutniejszy dźwięk w moim życiu. "Nie!" – zawołał głos Shukriego. "Weź mnie! Weź mnie zamiast niej!" Stwór skierował wzrok ku ciemności. Upadłam. Zwinęłam się w kłębek. Byłam zbyt przerażona, by choćby oddychać.