Dusza dziczy

Page #4
Part of the following chapter Mistrzowie jeździectwa z Aeternum #1
Trzeba je uwolnić!

Mój klan postradał zmysły. Moi ludzie myślą, że zdołają zdominować i tym samym ujarzmić gniew dziczy. Zamknięty w klatce, poturbowany wilk nie ma ani intelektu, ani żarliwości, którymi muszą odznaczać się ogary wojny. Ich dusze muszą być bowiem ostre jak ich kły i pazury, bo inaczej stracą poczucie sensu i przynależności, charakterystyczne dla łowców polujących razem ze swoją watahą. W ciągu tych wszystkich lat na tej wyspie nasi ludzie odrzucili luksus i dekadencki styl życia, pracując w pocie czoła i kształtując swój charakter. To, co proponują, jest zwykłą niewolą. Rusin, który zajmuje się tego typu banialukami, nie jest wcale lepszy od zamkniętego w klatce zwierza, apatycznego i słabego i z całą pewnością straci wszystko, co mu drogie. Ale ci durnie tego nie widzą! Te nowe psy bojowe nie są ani zwierzęcymi towarzyszami, ani żywym inwentarzem. Są takie, jak my! Żyją dla swądu krwi i ekscytacji wynikającej z pogoni za nową zwierzyną. Szanują siłę i wystrzegają się więzi bazujących na czym innym. A nade wszystko, są wolne! Należy pozwolić im dokonać wyboru, bo inaczej nigdy nie wykształcą w sobie ducha walki, charakterystycznego dla istot wolnych i niezależnych. Te durnie nie zasługują na to, bym nazywał ich krewniakami. Ale to nieważne. Zawiążę nową watahę, tym razem bez nich. – V