Następnego dnia obejrzałam prochy Adriaena. Nie byłam w stanie stwierdzić, czy pochłonęły go płomienie, czy po prostu zniknął, bo nie pozostały po nim żadne kości, a jedynie zabarwiony na czerwono kawałek drewna o dziwnym kształcie, który wydawał się nietknięty przez ogień. Pomyślałam, że to prezent na pożegnanie. Coś, co utrzymywało go przy życiu, czego nawet ogień nie był w stanie spalić.
Nie powiedziałam nikomu o moim znalezisku i zakopałam pamiątkę na polu, gdzie Adriaen pracował przy żniwach, a potem rozsypałam tam jego prochy ze stosu pogrzebowego. Gdziekolwiek jest teraz Adriaen, mam nadzieję, że odnalazł spokój.
Kathrijn
Copyright © 2021-2024 nwdb.info