Dziś spaliliśmy ciało Adriaena. Najpierw ogarnęła go dziwna, wyniszczająca choroba z wyspy, a później płomienie pogrzebowego stosu. Nie potrafiłam się opanować i zapłakałam, chociaż wszyscy pozostali milczeli.
Już od dawna wszyscy bali się, że go straciliśmy. Niektórzy twierdzili, że widzieli go pośród złowrogich żołnierzy, ale nie mieli pewności, a obawiali się podejść bliżej, żeby ich również nie schwytano.
A jednak powrócił, słabowity i zdziczały jak zwierzę. Rzucał się na co popadnie. Trzeba było trzech ludzi, żeby zwalić go z nóg pałkami, choć i wtedy wciąż kurczowo trzymał się życia. Byliśmy przerażeni. Zebraliśmy się wszyscy, a nikt nie wiedział, co o tym myśleć, aż w końcu Marten nakazał go spalić, żeby choroba się nie rozprzestrzeniła.
Kathrijn
Copyright © 2021-2024 nwdb.info