Pocieszenie

Page #1
Part of the following chapter Dziennik kapitański #6
Strona wyblakła ze starości

Często szukam pocieszenia w małej, miejscowej kapliczce. Jest tam cicho i spokojnie. Mogę wreszcie usłyszeć własne myśli. Wiem, że służący (ci, którzy tu jeszcze zostali) myślą, że przychodzę tutaj, żeby się modlić. Przede wszystkim słucham tu swoich myśli i przeszukuję je jedna po drugiej, aby znaleźć w tym wszystkim jakiś sens. Tutaj odbyły się nabożeństwa, gdy moi bracia zginęli na morzu rok temu, a także nie dalej jak miesiąc temu, gdy śmierć zabrała ojca i matkę. Podejrzewam, że nawet te skromne uroczystości nadwyrężyły ostatnie pokłady rodzinnej "fortuny", której nie udało się uratować po naszych rozlicznych niepowodzeniach. Okazało się, że ojciec zadłużył się u wielu kompanii i podjął spore ryzyko, angażując się w różne przedsięwzięcia… A teraz to ja muszę dźwigać ten ciężar. Chętnie zamieniłabym się z nim i braćmi. Nie chodzi mi o śmierć, ale o morskie podróże i bycie daleko stąd. Czuję się starzej, niż powinnam. To nie jest żałoba, tylko zwyczajnie nie wiem, dokąd mogłabym się udać, co powinnam i mogę zrobić. Nie starczyłoby jednego życia, aby dokonać wszystkiego, na co mam ochotę, a raczej miałam, bo moja rodzina roztrwoniła majątek na próżne projekty. A jednak w tym prostym kościele czuję się spokojna i pocieszona. Isabella