Mięśnie zacisnęły się od tłumionego gniewu – blok ciała, w którym lada moment miano zacząć rzeźbić. Uczucie przeminęło. Krople deszczu spływały po starym, zimnym kamieniu. Pięści nie były już zaciśnięte, lecz dłonie wciąż trzymały się bezbrzeżnego, przytłaczającego smutku.