Nietknięte drzewo

Page #5
Part of the following chapter Kronika Merchanda #2
Kronika kompanii Merchanda

Strzeż się, podróżniku, tego ogromnego drzewa. Nie szukaj pod nim schronienia. Ci, którzy przyszli tu wcześniej, tak uczynili, a ich ciała zalegają pośród korzeni. Nie pogrzebałam ich, ponieważ w Aeternum leżące na ziemi zwłoki, które nie powstają, to dość niezwykły widok i wciąż miałam nadzieję, że w świetle słońca znikną. Wydawało się jednak, że są tutaj już od jakiegoś czasu, co budziło niepokój, podobnie jak samo drzewo. Najwyraźniej jest to dla nas lekcja, że Aeternum zabiera swoich, a pozostałych porzuca, aby gnili w słońcu. Na tarczy jednego z nich rozpoznałam symbol "Pierwszej i Najznakomitszej Kompanii" – bandy awanturników Merchanda. Tarczę przecięto na pół mieczem ostrzejszym od herbu, który chronił swojego właściciela. Wokół kompanii zobaczyłam ślady przypominające te widziane wcześniej w ruinach, do których ciekawość zaprowadziła Grenville'a (ilu głupców fascynuje ta kraina?). Po bandę Merchanda przyszli pradawni strażnicy. To drzewo powstało z azothu, z niebieskiego światła lamp. Obawiam się, że tam, gdzie kroczą zmarli z płonącymi kulami azothu w piersiach, wraz z nimi kroczą ci ludzie. Maddie