Pierwsi i Najznakomitsi… już po nich

Page #2
Part of the following chapter Kronika Merchanda #2
List od Bertanda

Pytałem kupców z posterunku, ale nic nie wiedzieli o "Pierwszych i Najznakomitszych". Jeżeli udali się do "wielkiego azothowego drzewa" na wschodzie Lśniącej Kniei, to nie dotarli nawet do posterunku, choćby po to, żeby uzupełnić zapasy. Więcej powiedziały mi nieodszpuntowane beczki na posterunku. Gdyby były puste albo roztrzaskane, wiedziałbym, że Merchand i jego banda na pewno tędy przechodzili. Myślę o Nocy Niebieskich Lamp i pogłoskach o nagłym pojawieniu się drzewa. Czuję niepokój. Być może Merchand natrafił… nie na przesiąknięte azothem drzewo, ale na coś, co doprowadziło go do zguby. W końcu od tego czasu nie widziano ani jego samego, ani jego bandy… Być może nie miał tyle szczęścia, co inni mieszkańcy wyspy, i nie odrodził się, by ponownie spróbować pokonać drzewo. Jakikolwiek koniec spotkał jego kompanię, jedno jest pewne. Nikt nie ma ochoty udać się do tego tak zwanego azothowego drzewa. Bo jeżeli jest ono na tyle potężne, by położyć kres przechwałkom Merchanda i sprawić, że schowa on dumę do kieszeni, to może tak samo szybko uciszyć innych śmiałych podróżników pragnących pójść w jego ślady. Bertand