Znalezione w Jaskini Szczerzyciela
Zarówno moje ciało, jak i mój duch są zdruzgotane. Ręka w miejscu, w które Szczerzyciel zatopił kły, odrywając mięso od kości, już się zdążyła wyleczyć, ale intensywnie mrowi. Wciąż mam wrażenie, że rana nie znikła. Dziś wracam do osady, żeby nabrać sił i być może poprosić o wsparcie. Ale kto byłby na tyle głupi, by wyprawić się do jaskini po tych wszystkich okropnościach, zadanych przez kły i pazury bestii? Być może zgodzi się na to jakiś nowo przybyły z wraku statku na południe stąd. Mam taką nadzieję.