Zapłacił wysoką cenę…
Są takie dni, gdy miłość do mego brata zdaje się być zbyt ciężkim brzemieniem. Jak na przykład dziś…
Ostrzegłam go, że igra z siłami, których nie pojmuje. Ostrzegłam go, że siły te prędzej czy później zdadzą sobie sprawę z jego zainteresowania i same się nim zainteresują, na co nie będzie przygotowany. Zdaje się, że brat dostrzegał słuszność moich ostrzeżeń, jednakże mimo to nie zarzucił swych poczynań.
Zdawał sobie sprawę, że być może nie wyjdzie z tego cało, w związku z czym zabezpieczył się. Bodajże w najbardziej idiotyczny sposób, jaki tylko można sobie wyobrazić. Przygotował rytuał, który miał rozbić jego duszę na mniejsze fragmenty. To przecież czyste szaleństwo. Jeśli nawet domyślał się, że rytuał ten będzie miał opłakane skutki, to z całą pewnością nie przewidział, że zapłaci samym swym jestestwem.
I oto jesteśmy, tropiąc to, co z niego zostało. Jeśli nawet uda się nam odkryć miejsce, w którym spoczął, nie mamy żadnych gwarancji, że coś po nim faktycznie zostało. Mimo to nie zamierzam porzucać tego zadania. Więzy krwi są silne i chociaż niechętnie się do tego przyznaję, to bez mojego brata czuję się wybrakowana.
Copyright © 2021-2024 nwdb.info