Strona z dziennika Trupowiedźmy
Moje wysiłki nareszcie przynoszą efekty. Wystawiłam kilku ochotników na działanie skażenia. Recepturę na miksturę należy jeszcze dopracować, ale już teraz wiem, że działa. Jednak jest pewien szkopuł.
Mikstura momentalnie przytępiła zmysły ochotników, a wkrótce potem okazało się, że najwyraźniej utracili oni zdolność komunikacji. Następnie ich oczy zaczęły świecić chłodną, azothową poświatą. Na koniec ochotnicy przestali reagować na bodźce. Okoliczni mieszkańcy zaczęli nazywać ich "zagubionymi". Zdaje się, że to permanentny stan, którego nie da się cofnąć.
Jestem przekonana, że wystarczy kilka kolejnych testów, by zlikwidować te niepożądane skutki uboczne. Jednak jak można się domyślić, mam obecnie wielki problem z rekrutacją kolejnych ochotników. Nawet Brytmar naszły wątpliwości.