Skażenie zagarnęło wszystko…
Okazało się, że niekończące się życie oznacza niekończącą się tragedię. To miejsce, ten okrutny Nowy Świat, to jakaś szalona farsa. Na tej wyspie śmierć nie ma władzy, to prawda. Lecz wyspa ma tysiące sposobów na to, by coś ci odebrać. Sądząc po strzaskanych umysłach pechowców, których dusze po wielu wiekach po prostu zanikły, jedno jest pewne: nic nie może wiecznie trwać. Nawet tutaj. Jednak najgorszym z tragicznych losów, jakie mogą tu spotkać człowieka, jest skażenie, czyli pasożytnicza klątwa, która pozbawi cię wolnej woli, zdominuje twój umysł i skradnie twe ciało.
Jednak puste życie ma jedną zaletę – brak strachu. Cokolwiek spotka mnie ze strony skażonych, bez wątpienia będzie wybawieniem od ciągłej tęsknoty za tym, co utraciłam. Za miłością. Rodziną. Honor. Godnością. Spokojem. Tego już nie ma. To wszystko zostało ze mnie wyrwane, w podobny sposób, w jaki rzezimieszek wyrywa sakiewkę z monetami.
Gdy Yonas złożył mi ofertę, wiedziałam, że to moja ostatnia szansa na ocalenie od zagłady tego, co zostało z mej duszy. Wiedziałam, że to jedyna szansa, by moje ciało nie włóczyło się po tej przeklętej wyspie, cierpiąc wieczne katusze i będąc źródłem wiecznych katuszy dla tych, którzy wciąż zachowali resztki swego człowieczeństwa. Jednak zastanawiam się, jak długo nienawiść zdoła utrzymać mnie w tym okrutnym świecie. Czas pokaże. Czas… tylko on mi pozostał.
– Judithe Owens