Straciliśmy już tak wielu. Jednak obawiam się, że nie mamy wyjścia i musimy przeć naprzód. Konsekwencje porażki są zbyt wielkie, nie wolno nam rezygnować. Dobry generał wie, by stawiać potrzeby swoich ludzi przed swymi własnymi. Wie też, kiedy należy dokonać trudnego wyboru – czasem musi nawet postawić na szali bezpieczeństwo tych, nad którymi sprawuje pieczę, zwłaszcza jeśli w ten sposób przybliży się do ostatecznego zwycięstwa. Być może napędza mnie moja własna duma, albowiem postawiłem na szali nasze własne dusze.
Lęk… głuchy lęk. Czuję, jak ściska me serce. W ciągu tych wszystkich lat wszyscy moi przyjaciele i towarzysze broni popadli w nicość, tracąc wolę do dalszej egzystencji. Lecz mnie trzymało przy życiu przekonanie, że chronię coś absolutnie ważnego. Trzymała mnie przy życiu szalona nadzieja na ocalenie przed setkami osobliwych i odwiecznych sił, które sprzysięgły się przeciwko nam.
Czas pokaże, czy odniosę sukces. Jednak coraz częściej nachodzi mnie myśl, że nie doczekam tego momentu. Jestem już zmęczony. Wątpliwości zaczęły zakradać się do mego umysłu. Zjawienie się naszej heroicznej duszy na nowo rozpaliło we mnie nadzieję, lecz jednocześnie wzbudziło we mnie tęsknotę za końcem mej podróży. Albowiem wiedza, którą przechowywałem, jest już w bezpiecznych rękach, co oznacza, że powód dalszego istnienia mej starej duszy zaczyna zanikać.
Łamie mnie w moich starych kościach, zaś mój duch waleczności słabnie z każdą godziną. Być może mam w sobie dość zapału, by stoczyć tę ostatnią wojnę. Ale później muszę odpocząć. Długi żywot na Aeternum zawsze ma swą cenę. Na końcu wyspa zawsze odbierze swą zapłatę. W ten czy inny sposób…