Moi wyznawcy ukończyli budowę wioski zgodnie z wytycznymi. Poświęciłem wiele czasu na planowane naszej przyszłości. Jedna rzecz nie daje mi spokoju: skażenie na północy, za bramą pradawnych. Wielu nazwało mnie głupcem, ale mimo to poszedłem tam, by ujrzeć zło na własne oczy.
Zapuściłem się na północ od bramy. Zdołałem unikać demonów na tyle długo, by dowiedzieć się tego, czego chciałem. Jednakże los skierował mnie na inną ścieżkę. Przedzierając się przez górskie przełęcze, poślizgnąłem się i wpadłem do ruin pradawnych. Pieczara była wypełniona kosztownościami i artefaktami aż po sam brzeg. Jednak mnie zainteresowały malowidła ścienne. Początkowo nie zauważyłem w nich nic ciekawego, ale jako że studiowałem wiele świętych ksiąg i filozofii, prędko zorientowałem się, że przedstawiają jakiś rytuał!
Z tego, co zrozumiałem, pradawni uświęcali pewne obszary na wyspie, co tłumaczyłoby, dlaczego osady na południu są niewrażliwe na ataki. Te malowidła pokazały mi, jak własnoręcznie uświęcić ziemię! To może być najlepszy sposób na ochronę moich wiernych, na zapewnienie im spokoju, na który zasługują.
Zabrałem z pieczary tyle artefaktów, ile mogłem unieść, kierując się podobieństwem do tych przedstawionych na malowidłach. Muszę ustalić, jak przebiega ten rytuał, żebym mógł go odprawić go w wiosce. Nie spocznę, póki się tego nie dowiem!