Adekwatna kara

Page #6
Part of the following chapter Kroniki Ruiza Velazqueza #10
List wyblakł ze starości

Jestem pewien, że to Heretyk zasugerował egzekucje. Być może po to, żeby kapitan nie marnowała prochu strzelniczego. Choć mam podejrzenia, że kierował się znacznie mroczniejszymi pobudkami. "Buntownicy" zostali wyprowadzeni. LaCuran się modlił, Montes błagał kapitan o litość i przebaczenie. Kolejni zaś, w tym Álvaro, sprawiali wrażenie pogodzonych z losem. Z kolei my, reszta załogi, milczeliśmy. Nikt nie chciał dołączyć do skazańców. Gdy Montes zrozumiał, że nic nie wskóra, rozpłakał się. Znaliśmy już pogłoski o nadprzyrodzonych mocach wyspy. Nie wiedzieliśmy, czy odpowiada za to azoth czy coś innego, ale wiedzieliśmy, że każdy, kto umrze na Aeternum, ma szansę na powrót do życia, do zmartwychwstania następnego dnia (a nawet i wcześniej). Duchy z zatoki stanowią dowód, który widzieliśmy na własne oczy. Mimo że cała sytuacja była upiorna, zacząłem się zastanawiać, czy ta egzekucja nie jest raczej testem właściwości wyspy niż wymierzeniem kary śmierci. Przypomniało mi się, co ten szaleniec powiedział Álvarowi… I widziałem, że Álvaro myśli o tym samym. R. Velazquez