Góra

Page #7
Part of the following chapter Dziennik kapitański #6
Strona wyblakła ze starości

Jesteśmy tak blisko… nie czuję zimna. Heretyk zapytał, dlaczego zwolniłam. Odpowiedziałam, że chciałabym zatrzymać się choćby na moment. Dawno tego nie robiłam. Zatrzymać się i pomodlić, żeby ścieżka, którą wybrałam, była właściwa. Modlitwa jest dziwna. Przywołuje wspomnienia. O prostej kamiennej kaplicy, ukrytej pośród drzew. W miejscu, które kiedyś było moim domem. Zdaje się, że Heretyk widział moje wspomnienie, bo się uśmiechnął. Heretyk… to nie jest jego prawdziwe imię. Z całą pewnością był kiedyś księdzem, ale głosił prawdę. Jeszcze tylko troszkę, mówi. "Chodź, Isabello". Ale ja nie słyszę jego głosu.