Łuk

Page #6
Part of the following chapter Dziennik kapitański #6
Strona wyblakła ze starości

Dziś dotarliśmy do wielkiego sklepionego przejścia w ścianie. To jeszcze bardziej imponująca konstrukcja niż most, przez który przechodziliśmy. Przed nami piętrzy się wielka góra. Heretyk – dziwnie się czuję, gdy tak go nazywam, w końcu ukazał nam samą prawdę – obiecuje nam… obiecuje mnie, bo jestem tylko ja. Innych zostawiliśmy na szlaku za nami. Kiedyś były trzy statki. Była też obietnica nowego, pełnego cudów świata. Cudów, które są przeznaczone dla mnie. Odzyskam fortunę. Odzyskam młodość. Heretyk mówi, że jesteśmy już blisko. U podnóża góry. Wkrótce będziemy na miejscu. Zapytałam go, co tam znajdziemy. Powiedział, że znajdziemy taką potęgę, że samo Aeternum – nawet góra – wzniesie się w powietrze, a każdy, kto przybędzie na wsypę, odczuję tę potęgę. Nie wiem, gdzie są pozostali. Zostaliśmy tylko my dwoje. I to, co przed nami. Isabella